Idea

Skąd się wzięła idea?

 

         Patrząc z perspektywy kilkudziesięciu lat obecności w doczesnym świecie, dochodzimy, jak zapewne wielu innych, do odkrycia prawdy, jakie drogi prowadzą do osiągnięcia szczęścia przez człowieka. A ponieważ wszyscy kochający rodzice chcą aby ich dzieci i oni sami osiągnęli pełnie szczęścia, warto raz jeszcze wspólnie poznać prawdę i odkryć na nowo właśnie te drogi.

         Mamy to szczęście, że z narodu polskiego wywodzi się wielu wspaniałych ludzi, których spuścizna naukowa i świadectwo życia mogą nam służyć za przykład postawy chrześcijańskiej, obywatelskiej, patriotycznej i rodzinnej – w sumie pełnego, szczęśliwego człowieczeństwa.

         Wielu z tych ludzi wzrastało w rodzinach, których atmosfera sprzyjała rozwojowi właśnie ku pełni człowieczeństwa. W wielu przypadkach wynikało to z tradycji rodzinnych, przygotowania ich rodziców do wychowania swoich dzieci oraz spotkania w czasie dorastania wspaniałych pedagogów.

         W dziedzinie biznesu napisano mnóstwo książek analizujących powodzenie wielu ludzi i na tej podstawie tworząc anatomię sukcesu. Podobnie w procesie wychowania, mamy doskonałe wzory, na bazie których chcemy utworzyć Wspólnotoszkołę.

 

Szkoła jako środek do realizacji wspólnego celu rodziców i nauczycieli

 

         O powodzeniu wychowania młodego człowieka decyduje harmonijna współpraca rodziców i nauczycieli. Cele edukacji tych dwóch środowisk z założenia są zbieżne. W praktyce jednak często występuje rozdźwięk na skutek braku porozumienia, różnicy w poglądach na wychowanie dzieci i niechęci współ partnerstwa.

         Jako przeszkody utrudniające współpracę rodziców ze szkołą wymieniane są: dominacja nauczycieli nad rodzicami, ignorancja rodziców; brak wyrozumiałości i zainteresowania sytuacją rodzinną uczniów, tematyczna jałowość spotkań z rodzicami; brak współdziałania nauczycieli w tworzeniu klimatu współpracy; ograniczenie się nauczycieli jedynie do realizacji celów dydaktycznych, młody wiek kadry nauczycielskiej; sprowadzanie współpracy z rodzicami do wypełnienia nakazów pedagogicznych, świadczeń finansowych i usługowych; braku czasu nauczycieli; obawa przed szczerą rozmową i nieliczenie się nauczycieli ze zdaniem rodziców.

         Bazując na Piśmie Świętym, najlepszym lekarstwem na te trudności będzie wspólnota rodziców, nauczycieli i uczniów zbudowana na jedynym fundamencie jakim jest Miłość Boża, która uzdalnia nas do służenia drugiemu człowiekowi ze względu na obecność Boga w jego sercu.

To właśnie wspólnota może stworzyć właściwe relacje między nauczycielami, uczniami i rodzicami. Żadna ze stron nie powinna mieć prymatu nad którąkolwiek. Proces edukacji nie może stanowić narzucania, wręcz władania pedagogicznego. Powinien natomiast stać się wspólnym, trójstronnym projektem odróżniającym od siebie i przyznającym sobie prawo do inności osób. Dlatego też, mimo wielu trudności w obustronnym współdziałaniu rodziny i szkoły, należy podjąć to swoiste wyzwanie, gdyż daje ono szansę, iż z pojedynczych kontaktów stopniowo powstanie zintegrowany system oddziaływań nauczycieli i rodziców wspierający harmonijny i wszechstronny rozwój dziecka.

 

Pedagogika chrześcijańska

 

Pedagogika chrześcijańska nie zajmuje się wychowywaniem woli, sumienia czy religijności lecz wychowaniem człowieka.

Ludzie, którzy nie znają bliżej chrześcijaństwa, wyobrażają sobie zwykle, że jest to religia, która troszczy się głównie - albo nawet jedynie - o duszę człowieka po śmierci. W nieco złagodzonej wersji mit ten zakłada, że chrześcijaństwo interesuje się częściowo także naszą doczesną egzystencją, lecz nie troszczy się o całego człowieka, a jedynie o jego moralność, duchowość i pobożność. Wszystkie inne sfery ludzkiego życia znajdują się jakoby poza zainteresowaniem religii i pedagogiki chrześcijańskiej. Tymczasem chrześcijaństwo to troska o całego człowieka tu i teraz, a pedagogika chrześcijańska to formowanie bogatego człowieczeństwa, czyli troska o dojrzałość całego człowieka jako osoby.

Biblia ukazuje człowieka jako kogoś, kto jest niepodzielną całością, gdyż jest niepodzielną osobą. Właśnie dlatego człowiek nie jest ani tylko ciałem, ani tylko duchem. Bóg stworzył świat z niczego, ale ludzi stworzył z samego siebie, czyli z miłości. Uczynił nas osobami, które mogą funkcjonować w sposób świadomy i wolny nie tylko w sferze duchowej i niewidzialnej, ale też w sferze materialnej i widzialnej.

Chrześcijaństwo stwierdza, że bez cielesności nie sposób zrozumieć człowieka i jego sytuacji w doczesności. Próba odrywania człowieka od jego cielesności, to próba odrywania człowieka od niego samego. Tak, jak nie istnieje człowiek poza swoją płciowością, czyli w oderwaniu od swego bycia kobietą lub mężczyzną, tak nie istnieje człowiek poza swoją cielesnością, czyli w oderwaniu od swego ciała. W perspektywie chrześcijańskiej ciało wyraża to, co jest tajemnicą człowieka, a nie tajemnicą ciała. Nasze zachowania cielesne wyrażają to, kim jesteśmy, jakie mamy wartości, w jaki sposób rozumiemy sens życia i kim chcemy się stawać.

Bogactwa człowieka, jakiego ukazuje Biblia, nie da się wyrazić za pomocą jakiejś jednej tylko kategorii. Bóg ulepił człowieka z ziemi, a jednocześnie tchnął w niego coś z własnego wnętrza, stwarzając nas na swój własny obraz i podobieństwo. W osobie człowieka Stwórca połączył zarówno elementy tego świata, jak i cechy, które czynią nas podobnymi do Boga. Ze światem materialnym łączy nas nie tylko ciało, ale też wszystko to, co wiąże się z prawami natury i co jest wspólne dla człowieka i zwierząt. Z drugiej strony w każdym z nas są takie wymiary i zdolności, które zupełnie nie występują w przyrodzie ani w świecie zwierząt. Będąc podobnym do Boga, człowiek jest świadomy siebie, potrafi myśleć, kochać i pracować. Potrafi świadomie przyjmować miłość i stawać się dobrowolnym darem dla innych. Właśnie dlatego zwierzęta bezwolnie podporządkowują się prawom ewolucji, instynktom i popędom, a człowiek tworzy historię i może w sposób świadomy decydować o własnym losie.

Dojrzały chrześcijanin to naśladowca tego Chrystusa, który od rana do wieczora troszczył się o spotykanych ludzi i o wszystkie ich potrzeby, jakie odczuwali tu i teraz. Zbawiciel wyjaśniał im tajemnicę człowieka powołanego do życia wiecznego w miłości, ale właśnie dlatego troszczył się o wszystko, co jest w człowieku: uzdrawiał chorych, dawał jeść głodnym, wskazywał kryteria dojrzałej postawy w sferze płciowości i seksualności, uczył mądrze myśleć, przywracał równowagę psychiczną, pomagał rozwijać wrażliwość moralną, prowadził na głębię duchowości, odkrywał przed ludźmi ich największe i często ukryte marzenia, ideały i aspiracje, uczył dojrzałej hierarchii wartości i rozumnego korzystania z wolności, pomagał budować więzi społeczne w oparciu o prawdę, miłość, sprawiedliwość i pokój, a nade wszystko chronił małżeństwo i rodzinę oraz uczył kochać Boga, samego siebie i bliźniego.

W perspektywie chrześcijańskiej nikt z nas nie może zapewnić drugiemu człowiekowi zbawienia. Każdy natomiast powołany jest przez Boga do tego, by kształtować w sobie i bliźnich podobieństwo Syna Bożego. Podstawową formą miłości do człowieka jest szlachetne wychowanie. Być chrześcijaninem w „szarej codzienności” to prowadzić siebie i innych ludzi na głębię Bożej prawdy o człowieku oraz na głębiej Bożej miłości do człowieka. To kształtować w sobie i w bliźnich człowieczeństwo na miarę Maryi i Józefa, Jana Pawła II i Matki Teresy, na miarę tysięcy niezwykłych chrześcijan, którzy w doczesności żyli niemal tak, jakby już byli po drugiej, wiecznej stronie miłości.

 

 

Script logo